Niedobór pracowników na polskim rynku pracy
Niemal wszystkie gałęzie gospodarki w Polsce zaczynają się odradzać po serii lockdownów wywołanych pandemią koronawirusa. Niestety przedsiębiorcy coraz częściej wskazują na brak chętnych do podjęcia zatrudnienia. Nie dość, że rąk do pracy jest zbyt mało, to rosnące z miesiąca na miesiąc pensje doprowadzają do sytuacji, w której pracownicy mają możliwość przebierania w ofertach i decydowania się na tę, która zapewni im lepsze warunki. Również oczekiwania finansowe idą w górę z uwagi na rozwijającą się inflację.
Które branże odczuwają braki kadrowe?
Najdotkliwszy deficyt pracowników jest zauważalny w branżach, które podczas pandemii COVID-19 były przymusowo zamknięte. Niepewna sytuacja zmusiła wielu pracujących do zmiany sektora zatrudnienia. Największe problemy dotknęły: gastronomię, turystykę i hotelarstwo. Jest to związane głównie z trwającym sezonem letnim – wolne wakaty dotyczą niemal wszystkich stanowisk, zaczynając od recepcjonistów czy kucharzy, poprzez ekipę sprzątającą, kończąc na menadżerach hoteli i szefach kuchni. Ponadto w każdym strategicznym dziale gospodarki pracodawcy skarżą się na trudności z pozyskiwaniem nowych kandydatów.
Najmocniej braki odczuwają dwie grupy przedsiębiorców: ci, którzy mają największe plany w kontekście zatrudnienia oraz firmy, które w swoich szeregach widzą osoby z konkretnymi, unikalnymi kompetencjami. W pierwszej grupie znajdują się przemysł i logistyka, zaś w okresie letnim sektor budowlany. Bardzo często pracodawcy mają problem nie tylko ze znalezieniem wykwalifikowanego personelu, ale takiego, co do którego nie ma sprecyzowanych oczekiwań dotyczących umiejętności czy doświadczenia. Taka okoliczność ma miejsce w wielu rejonach Polski, jednak jej występowanie skupia się przy dużych aglomeracjach i sąsiednich gminach. Na wagę złota są także osoby z kompetencjami technicznymi, zarówno inżynierowie, technicy, jak i operatorzy maszyn i automatycy.
Branża budowlana jest kolejną, która odczuwa spory deficyt pracowników. W czasie pandemii inwestycje nieco wyhamowały, aby obecnie wrócić ze zdwojoną siłą. Zleceń jest dużo więcej, ze względu na kilkumiesięczne przestoje wywołane przez koronawirusa, który wpłynął także na decyzję o powrocie do domu sporej grupy pracowników z bloku wschodniego. Od kilku lat bolączką jest również odpływ polskiej, wykwalifikowanej kadry za granicę. Problemem są także wynagrodzenia. Sporo firm oferuje zbyt niskie płace za wykonywaną pracę, która często odbywa się bez umowy, na czarno. Z uwagi na powyższe, na rynku w dużej mierze brakuje: blacharzy, stolarzy, dekarzy, zbrojarzy czy betoniarzy. Niedobór odczuwalny jest również w kontekście: monterów instalacji budowlanych, tynkarzy, murarzy czy operatorów i mechaników sprzętu przy pracach ziemnych. Spore zapotrzebowanie i brak rąk do pracy widać także przy robotach wykończeniowych. Polacy po niepewnym okresie COVID-19 zaczęli masowo remontować, wykańczać i aranżować swoje mieszkania. Na fachowca do wykonania ww. prac trzeba obecnie czekać od kilku do nawet kilkunastu miesięcy.
Najnowsze komentarze